Hangzshou, Szanghaj

Rano wyjazd na Jezioro Zachodnie, część poszła popływać po jeziorze łódką, ja zaś postanowiłem pospacerować po parku, posiedzieć nad brzegiem jeziora i zjeść czarną kukurydzę. Ciszy i spokoju nie było, bo tysiące chińczyków miało taki sam plan. Po atrakcjach nad jeziorem wyruszyliśmy już w kierunku Szanghaju. Po jakichś dwóch godzinach pojawiły się pierwsze duże osiedla i kilkupoziomowe skrzyżowania, co oznaczało że my już w mieście nazywanym Paryżem Wschodu. Czym bliżej centrum, tym widoki były ciekawsze i kopara coraz bardziej opadała. W końcu dojechaliśmy do hotelu, który był niemal w samym centrum i z zacnym widokiem na największe atrakcje Szanghaju, czyli nowoczesną dzielnice finansową Pudong, wraz ze słynną wieżą telewizyjną tj. Perłą Orientu. Pospacerowaliśmy po Bundzie (czyli nabrzeżu) poszliśmy na zatłoczoną, prawie 10 km ulicę handlową... słynną Nanjing Road. Po krótkim spacerze wsiadło się w metro i pojechało na drugą stronę rzeki, pospacerować wśród drapaczy chmur, potem powrót na Nanjing Rd. i spacer po ulicy wieczorem, wśród setek rozświetlonych neonów i równie wielkiego tłumu. Na wieczór jeszcze chińskie piwko i podziwianie miasta z okna pokoju hotelowego. Sen.

Komentarze (0)